Polska premiera Windows 8

Windows 8 to najważniejsza premiera dla Microsoftu od lat. To świetny  system, który ma szanse wyznaczyć zupełnie nowe trendy w elektronice użytkowej.  Jego prezentacja wyglądała jednak tak, jakby firmie Microsoft na tym zupełnie  nie zależało…

Firma Microsoft była uprzejma zaprosić mnie na podwójną swoją premierę. Po  pierwsze, szalenie istotną, czyli Windows 8. Po drugie, dużo mniej, ale jakże  ciekawą: Microsoft Surface. Obie tego samego dnia, obie w Nowym Jorku. Wycieczkę oceniam dwojako. Z punktu widzenia prywatnego: jest cudnie. Wspaniała przygoda,  spełnienie marzeń. Ale z punktu widzenia zawodowego… miałem duży problem, by  cokolwiek wynieść pożytecznego z całego wydarzenia.

Sama impreza została zorganizowana w Pier 57, miejscu, które z zewnątrz  wygląda na sypiącą się ruderę. W środku było bardzo ciekawie, w kontekście  wystroju, ale pierwsze wrażenie już zostało. Coś tu jest nie tak. W środku  czekała mnie kolejna niespodzianka. To dość zrozumiałe, że na imprezie, na  której pojawia się kilkaset osób przygotowana sieć Wi-Fi szybko pada. Dlatego  też byłem przygotowany. Miałem pod ręką kartę prepaid miejscową, by móc na  bieżąco wszystko notować, synchronizować wykonane zdjęcia z chmurą, i tak dalej.  Niestety, dwie kreski EDGE pozbawiły mnie złudzeń. Wiele osób na to narzekało.  Na dodatek w środku panował organizacyjny chaos. Dostawaliśmy SMS-ami  powiadomienia, w ostatniej chwili, co i gdzie będzie miało miejsce.

Sama prezentacja Windows 8 była… nudna. Z jednej strony, mogłem się tego  spodziewać. Przecież system jest już dostępny dla wszystkich chętnych do  testowania. Ale w takim razie czemu nic nie zostało zachowane „na deser”? Wszyscy mówcy głosili Dobrą Nowinę, którą wszyscy już znamy. Ba, nawet na łamach  Chip.pl bezlitośnie ją poddawaliśmy próbie. Czemu więc nie zaskoczyć nas czymś nowym? Wskazaniem nowych, niesamowitych aplikacji Modern? Pokazać Skype’a, który  właśnie miał premierę w wersji dla Windows 8? Lub coś zupełnie, totalnie nowego?  Steve Ballmer i Steven Sinofsky to świetni mówcy. Przyjemnie było ich posłuchać. Ale nie miałem potrzeby notowania absolutnie niczego. Wszystko już było wiadome,  również poprzez oficjalne kanały.

Z dużo mniejszą pompą prezentowany był Surface. Produkt bardzo ciekawy, ale  dużo mniej istotny niż Windows 8. Ta prezentacja, dla odmiany, przeprowadzona  była świetnie. Co prawda również nie dowiedziałem się na niej nic nowego, ale  słuchałem z zainteresowaniem. Bo tam, dla odmiany, prezentowane były  ciekawostki. Jak wytrzymały jest magnes klawiatury Touch Cover? Prezentujący  chwycił cały komputer za samą klawiaturę. Bomba. A jak mocny jest sam Surface?  Prezentujący nie miał oporów przed ciśnięciem go o ziemię i zademonstrowaniu  nam, że nic się urządzeniu nie stało, dalej działa, nie ma najmniejszej rysy  (widzieliście coś takiego na jakiejkolwiek konferencji prasowej?!).

Byłem zdumiony. Byłem już na niejednej konferencji Microsoftu. Wszystkie były  ciekawe, wychodziło się z nich z korzyścią. Nawet Steve Ballmer był skory do  udzielania wywiadów. Tym razem żaden executive nie pojawił się na sali.  Dziennikarze bez ekip mieli utrudnione zadanie. Chaos, kiepska organizacja. I  nudna konferencja. Dopiero ta druga, bardziej niszowa, która przyciągnęła dużo  mniejszą ilość osób, bez Steve’a Ballmera na scenie (który, raz jeszcze  podkreślam, jest świetnym mówcą) zrobiła bardzo pozytywne wrażenie.

Muszę jednak przyznać, że dzięki uprzejmości firmie Microsoft udało mi się zebrać dwa ciekawe materiały. Pierwszy, to możliwość długiej zabawy z Microsoft  Surface. Drugi, to otwarcie i zwiedzanie Microsoft Store na Times Square.  Bądźcie czujni, bo zabieram się za pisanie.